Wędrowiec w lesie zazwyczaj nie zastanawia się

gdzie postawić klocka i czym się podetrzeć. Ten las miał być jednak w przyszłości parkiem narodowym, a nasz wędrowiec był prorokiem. Więc głupio tak odchodami naruszać równowagę przyszłego parku. Zwłaszcza, że wczoraj jadł granaty i nie wypluwał pestek. Możliwe, że granaty nie rosną w tym klimacie, ale tutaj go prorocze zdolności zawodziły.
No ale rozważania rozważaniami, a co ma cisnąć ciśnie. Nasz wędrowiec kucnął, podwijając szaty. I stało się, że gdy kończył wyrósł przed nim piękny krzak z ogromnymi liśćmi (sprawiającymi wrażenie delikatnych, lecz solidnych).
Wędrowiec dziwował się wielce, zwłaszcza że i tego był nie przewidział. Już później, gdy podmywał się dokładnie w gospodzie, olśniło go.