Wyszło na jaw,

(najpierw niszowo wyszło, ale potem, w miarę wyświetleń, coraz bardziej mainstreamowo zaczęło wychodzić), że jak ci robią badania na dawcę szpiku, to tak naprawdę tworzą bazę danych linii genetycznych (bo antygeny zgodności tkankowej, to przecież też geny, kogo oni chcą oszukać), żeby w odpowiednim momencie pozbywać się tych niepożądanych. Tych mącących linii.
Przy okazji, rzecz jasna, ktoś dostanie przeszczep szpiku, ale to tylko przykrywka.
Więc jak się zarejestrowałeś jako dawca i potem się nagle obudzisz martwy (już naprawdę bardzo wielu rejestrowanych dawców obudziło się martwymi, można to sprawdzić), to potem się nie dziw, frajerze.
Świat kolejny raz zesrał się z oburzenia. Sygnalista, który odkrył tą całą konspirację, został wyniesiony na internetowe ołtarze i otrzymał (naprędce stworzoną) nagrodę „Złotego Klucza Przenikliwości i Wiedzy, Kto lub Co za Tym Wszystkim Stoi”. Na początku nie chciał przyjąć, ale potem znajomi go namówili.
Nocą, Klucz nie wybuchł. Ale przecież mógł.